Powstanie CBA było pomysłem wyrosłym zapewne z nieufności do dotychczasowych służb. Wyodrębnienie w 2006 roku instytucji wyznaczonej do walki z korupcją musiało spowodować pewien nieład kompetencyjny , bowiem zarówno ABW jak i CBŚ realizowały zadania antykorupcyjne. Trudno zresztą wyciąć chirurgicznym skalpelem antykorupcję, choćby z działań ABW, skoro w ochronie podstawowych interesów ekonomicznych państwa wątek korupcji pojawia się systematycznie i nieuchronnie.
Jak wiadomo –
nie tylko niejasność co do podziału uprawnień spowodowała, że „chmury wątpliwości” skumulowały się nad Biurem. Doszły do tego polityczne emocje oraz błędy warsztatowe CBA, z których część znalazła finał sądowy. A zatem wszystko „sprzysięgło się” przeciw CBA, a obecna reforma służb wydawałaby się oczywistą okazją do likwidacji tej kontrowersyjnej instytucji.
Tymczasem emocje wokół kontynuacji misji CBA nie ujawniają się, nie słychać postulatów i argumentów na rzecz likwidacji Biura. Dlaczego?
Czytaj także: Jaka reforma ABW?
Mam jasną hipotezę na ten temat. Otóż od 2010 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne jest kierowane w sposób
nad wyraz profesjonalny, przez bardzo dobrego profesjonalistę – Pawła Wojtunika, który wcześniej stał na czele CBŚ. Nie słyszymy o błędach warsztatowych, nikt nie zarzuca CBA politycznych uwikłań, a jednocześnie sukcesy są liczne i dużej skali. Uderzono skutecznie w układ korupcyjny w Centrum Projektów Informatycznych w resorcie spraw wewnętrznych, czy też wokół Komisji Majątkowej zwracającej odebrany majątek Kościoła rzymsko – katolickiego. Trzeba było do tego profesjonalizmu a także niemało determinacji. CBA pod kierownictwem Pawła Wojtunika potwierdziło sens swojego istnienia i w ogóle przyczyniło się do obniżenia poziomu politycznych emocji wokół służb specjalnych.
Zobacz również: Raport ABW za 2012 rok – analiza, część I
Za to Szefowi CBA i jego współpracownikom należy się szczególny szacunek. Warto o tym pamiętać w czasach gdy autorytet Państwa często podawany jest w wątpliwość.
KomentarzeLiczba komentarzy: 0