Będziemy musieli nauczyć się żyć w "nowej normalności" – zapowiada premier Mateusz Morawiecki. Jak będzie ona wyglądać? W pośpiechu powstają rządowe plany dotyczące gospodarki, spraw społecznych czy programów socjalnych. Pojawia się też pytanie co z służbami mundurowymi? Czy zapowiadany kryzys widoczny będzie też w mundurówce? A może służba stanie się znów atrakcyjna, także finansowo, dla szukających pracy?
Słowo "kryzys" jest w ostatnich tygodniach odmieniane przez wszystkie przypadki. Nadejście recesji zapowiadają ekonomiści, politycy i dziennikarze. Rząd chcąc zminimalizować negatywne skutki gospodarczego spowolnienia przygotowuje kolejne tarcze antykryzysowe, a premier ogłasza powrót do "nowej normalności". I o ile z reguły, mówi się o gospodarce czy programach socjalnych, o tyle w nowej, kryzysowej rzeczywistości, będą musiały też przecież funkcjonować m.in. służby mundurowe.
Mundurówka znów atrakcyjna?
O uposażeniach funkcjonariuszy i wakatach w służb mundurowych w ostatnich latach, głównie za sprawą mundurowego protestu z 2018 roku, mówiło się sporo. Z jednej strony, usłyszeć można, że podwyżki były niezbędne, z drugiej mundurowi dodają, że pensje nie rosły od lat, podczas gdy życie stawało się coraz droższe. Trudno nie przyznać racji argumentom mówiącym o tym, że jedną czy dwoma podwyżkami nie da się zrekompensować wieloletniego braku waloryzacji, ale nie można też nie zauważyć, że otrzymane przez ostanie dwa lata dodatkowe środki, to krok w dobrą stronę, choć oczekiwania i potrzeby są pewnie znacznie większe.
Jak zgodnie uprzedzają ekonomiści, jedną z konsekwencji gospodarczej "czkawki" będzie zwiększające się bezrobocie. Mimo, że sytuacja na rynku pracy ma nie być aż tak zła jak w USA czy Hiszpanii, trudno oczekiwać, że bezrobocie w Polsce nie wzrośnie. W konsekwencji tego może się okazać, że w niedługim czasie na rynku pracy pojawią się ludzie, dla których służba w mundurówce była w przeszłości jedną z alternatyw, jednak odrzucili ją głównie ze względu na zbyt niskie zarobki, wybierając bardziej intratne finansowo propozycje. Kryzys może zmienić nieco optykę widzenia, i to z kilku powodów.
Po pierwsze, przez ostatnie dwa lata zarobki w służbach mundurowych wzrosły. I choć nie osiągnęły poziomu docelowo oczekiwanego przez funkcjonariuszy, to jednak bez wątpienia jest lepiej niż jeszcze kilka lat temu. Po drugie, doświadczenie ostatniego gospodarczego spowolnienia sprzed kilkunastu lat pokazuje, że w dobie kryzysu ludzie znacznie chętniej wybierają pracę w tzw. budżetówce, tłumacząc to m.in. stabilizacją zatrudnienia i pewnymi zarobkami. Po trzecie, co widać na przykładzie Policji, mundurowe formacje czekają na chętnych. Pod koniec 2018 roku, w rozmowie z InfoSecurity24.pl komendant główny policji podkreślał, że formację stać na zatrudnienie na 100 proc. etatów. Jak dodał, "niestety musimy się liczyć z tym, że nie mamy tylu wartościowych kandydatów ilu byśmy chcieli". Może się okazać, że ci "wartościowi kandydaci", a więc - jak mówią sami funkcjonariusze - ci, którzy przyszli "do służby, a nie do pracy", będą zainteresowani mundurem. Tylko w Policji, zgodnie z ostatnimi danymi, brakuje dziś ponad 6,8 tys. funkcjonariuszy. Jeśli dołożymy do tego wakaty z innych formacji, mówimy potencjalnie o kilkunastu tysiącach miejsc pracy.
Kryzysowa modernizacja
W niemal wszystkich służbach mundurowych w ostatnich latach prowadzone były programy modernizacyjne, które miały zostać przedłużone. Tak jest np. w przypadku formacji podległych MSWiA czy Służbie Więziennej podlegającej ministrowi sprawiedliwości. Co do zasady, nikt nie mówi głośno o tym, żeby kolejne programy modernizacyjne czy rozwojowe miały nie powstać, jednak wydaje się, że także na ich budżetach kryzys może odcisnąć piętno. Dziś na pytanie o to, w jakim stopniu, trudno jest odpowiedzieć, tym bardziej, że założenia tych programów nie ujrzały jeszcze światła dziennego, a więc nie wiemy, ile rząd miał zamiar przeznaczyć na ich finansowanie.
Już pod koniec marca, mundurowi związkowcy po spotkaniu w MSWiA informowali, że w związku z trwającą pandemią, niektóre sprawy będą musiały poczekać na załatwienie dłużej niż pierwotnie zakładano. Mowa m.in. o programie rozwoju na lata 2021-2024. Jak podkreślali, "w obecnej sytuacji trudno rozmawiać o rozwiązaniach konkretnych, zwłaszcza w kontekście finansowym, nie wiedząc w jakiej sytuacji znajdzie się gospodarka naszego (kraju - przyp. red.) po zakończeniu epidemii". Czy kryzys pozwoli więc na modernizację? W jakimś stopniu na pewno tak. Trudno sobie bowiem wyobrazić by państwo przestało zupełnie inwestować w infrastrukturę, sprzęt czy mundurowe kadry. Jednak – jak to bywa w czasach gospodarczego spowolnienia – środków zapewne będzie mniej, a każda złotówka przed wydaniem, oglądana będzie dokładniej niż do tej pory.
Zgodnie z zapowiedziami m.in. szefostwa MSWiA, założenia programu rozwoju powinniśmy poznać jeszcze w tym półroczu. Te deklaracje składane były jednak przed epidemią. Teraz rząd z pewnością będzie chciał raz jeszcze przekalkulować, ile środków będzie mógł na nie przeznaczyć.
Czy służby mundurowe odczują kryzys? W pewnym stopniu z pewnością tak i zauważymy to m.in. w mniejszej liczbie inwestycji czy zakupów. Mundurowe pensje wydają się wprawdzie niezagrożone - przynajmniej w dziś wypłacanej wysokości - jednak wydaje się, że dalsze podwyżki stoją już pod znakiem zapytania. Wzrost uposażeń zależy w dużej mierze od tego jak wyglądać będą finanse państwa, a te przez ostatnie kilka tygodni narażone są na znaczny "wysiłek". Wydaje się też, że służby mundurowe, w dobie nadchodzącego kryzysu, znów mogą stać się dla wielu atrakcyjnym pracodawcą. Pytanie o to, ile osób w zamian za stabilizację i pewną pensję będzie gotowych podjąć codzienne ryzyko – i to bez względu na formację jaką wybierze – to już zupełnie inna sprawa.
A ja nie polecam służb mundurowych jako pracodawcy. Po pierwsze brak możliwości rozwoju funkcjonariusza. Kolesiowtwo i nepotyzm w formie i wielkości wręcz astronomicznej. Brak poważania w społeczeństwie. Jak na koszty życia zbyt niskie uposażenia. I brak przestrzegania przepisów przez te formacje. Dla przykładu choćby kwestia ekwiwalentu urlopowego który nie jest wypłacany policjantom od 2018 roku.
........ "Po trzecie, co widać na przykładzie Policji, mundurowe formacje czekają na chętnych. Pod koniec 2018 roku, w rozmowie z InfoSecurity24.pl komendant główny policji podkreślał, że formację stać na zatrudnienie na 100 proc. etatów. Jak dodał, "niestety musimy się liczyć z tym, że nie mamy tylu wartościowych kandydatów ilu byśmy chcieli"..... Ale mżonka..... Biorą jak leci aby tylko ktokolwiek chciał służyć w tym syfie, a nie że wybierają najlepszych, którzy przeszli przez jakże "gęste sito rekrutacji".... No chyba że dziewczynka metr pięćdziesiąt i 45kg wagi to ktoś wprost wymarzony do tej roboty, albo jakieś chude cieplaki w wąskich spodniach, którzy na widok jakiegoś bandziora robią się czerwoni na twarzy i ręce im się trzęsą tak, że nie są w stanie utrzymać dowodu osobistego.... Szkoda gadać, bez konkretnej kasy to tak to będzie wyglądało, więc mówienie o tym że to brak kandydatów jest przeszkodą jest o wiele za bardzo wyminięte z prawdą!
Co z art. 15a???? Od końca 2019 minęło już prawie 4 m-ce!!!!!!!
Gdyby nie pisma, tabelki ankiety i inne głupoty "potrzebne" cze towi, byłoby znośnie w służbie więziennej chciałbym też by pan dyrektor biura ochrony sam teraz pokazał jak w dowolnej jednostce walczyć z nadgodzinami, przecież jest wybitnym ochronnym ekspertem, narazie robi wszystko by kiwać ludzi
Co się zmieni? Będzie więcej chętnych do służby. I będzie więcej przyjęć. Szkoda tylko, że komendanci zapatrzeni w słupki pt. Ilość przyjętych nie mają słupków: Jakość przyjętych. Komendant bierze każdego, bo on się nie będzie musiał z nim męczyć. Liniowi dostaną kolejny obowiazek: niańczyć młodych, którzy nie potrafią nic zrobić. A co gorsze, nie zamierzają się nic nauczyć, bo przyszli tu na chwilę, dla kasy
Ten scenariusz jest realizowany już od kilku lat. Pokolenie bezstresowo wychowanych wchodzi do służby