Reklama

Służby Mundurowe

Obrona Terytorialna zmieni system dowodzenia. "Więcej pytań niż odpowiedzi" [OPINIA]

  • Szkolenie OT na ćwiczeniu Dragon-15. Fot. kpr. Daniel Chojak/CGDP

Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz podjął decyzję o utworzeniu osobnego rodzaju wojsk, jakim ma być Obrona Terytorialna. Wiadomo jednocześnie, że ostatnia restrukturyzacja systemu dowodzenia została przeprowadzona błędnie i – jak jasno wynika z deklaracji obecnego kierownictwa resortu obrony – zostanie on zreformowany. Do dziś nie zostało jednak sprecyzowane umiejscowienie Dowództwa OT w łańcuchu systemu dowodzenia. Wydaje się więc, że warto rozpocząć dyskusję na ten temat – pisze Grzegorz Matyasik, redaktor naczelny serwisu ObronaNarodowa.pl, prezes stowarzyszenia ObronaNarodowa.pl, Ruchu Na Rzecz Obrony Terytorialnej

Z informacji jakimi dysponuję wiem że obecni decydenci jeszcze nie zakończyli prac nad korektą systemu dowodzenia, dlatego też zastanawiając się nad umiejscowieniem Dowództwa OT pragnę zaaranżować dyskusję w tym temacie. Mam poważne wątpliwości, czy odpowiednie stanowisko w tym zakresie wypracują eksperci z Akademii Obrony Narodowej lub instytucji centralnych MON –takich jak Sztab Generalny, czy Dowództwo Generalnego lub Operacyjne. Taki głos nie pojawił się w momencie forsowania pomysłu przez gen Kozieja choć - moim zdaniem - wymagała tego sytuacja. W momencie wprowadzania nietrafionych i błędnych założeń reformy dowodzenia nie natrafiły one na stanowczy opór z tych instytucji. Stanowi to jednoznaczne potwierdzenie, że zagadnienie systemu dowodzenia Wojska Polskiego musi znaleźć się w debacie publicznej, a nie być „zamknięte” w MON czy Sztabie Generalnym.

Dlatego postanowiłem zainicjować dyskusję nad tym problemem z perspektywy wnikliwego obserwatora zmian w systemie obronnym. Mam nadzieję, że zagadnieniem tym zainteresuje się opinia publiczna oraz niezależne think-thanki, których wpływ i znaczenie dla polityki obronnej narasta. Ośrodki analityczne są często w stanie wypracować interesujące rozwiązania. Dyskusji publicznej nie ogranicza żaden decydent czy obawy przed działaniami przełożonych. Myśl wypracowana przez analityków często wydaje się być świeża i rysuje kierunek innowacyjnych rozwiązań. W niniejszym opracowaniu chciałbym postawić kilka pytań, które obecnie pozostają bez odpowiedzi, pozwolę także sobie na kilka uwag przedstawionych właśnie z perspektywy obserwatora zmian w systemie obronnym RP.

Opracowując w 2015 roku koncepcję Krajowego Systemu Obrony Narodowej (KSON) zastanawialiśmy się (ObronaNarodowa.pl), gdzie umiejscowić w systemie dowodzenia SZ RP Dowództwo Wojsk Obrony Terytorialnej. Mając świadomość – na bazie logicznych wniosków wynikających z podstawowego imperatywu, jakim jest zasada jednoosobowego dowodzenia w Siłach Zbrojnych oraz bazując na opiniach wielu ekspertów (min. prof. R. Szeremietiewa, gen W. Skrzypczaka, dr. L. Wojciechowskiego, dr. G. Kwaśniaka, kmdr. por. rez. Maksymiliana Dury) – że reforma systemu dowodzenia jest przeprowadzona błędnie i będzie wymagała co najmniej korekty lub poważnej zmiany, „na roboczo” w koncepcji KSON podporządkowaliśmy Dowództwo Wojsk Obrony Terytorialnej pod Dowództwo Generalne SZ. Od opublikowania koncepcji minęło sześć miesięcy (KSON został opublikowany 15 września 2015) a w międzyczasie nowy Minister Obrony Narodowej podjął decyzję o utworzeniu osobnego rodzaju wojsk, jakim ma być Obrona Terytorialna, z osobnym dowództwem. Natomiast nie zostało sprecyzowane umiejscowienie Dowództwa OT w łańcuchu systemu dowodzenia.

Grzegorz Matyasik, Redaktor Naczelny ObronaNarodowa.pl, Prezes stowarzyszenia ObronaNarodowa.pl, Ruchu Na Rzecz Obrony Terytorialnej

Wróćmy do kwestii korekty systemu dowodzenia, będącej też kluczem dla umiejscowienia Dowództwa OT w tym systemie. Z różnych stron dochodzą głosy o pomyśle przywrócenia wiodącej roli Sztabu Generalnego, który niejako scalałby strategicznie zarówno Dowództwo Generalne, jak i Dowództwo Operacyjne. Co ciekawe jest to postulat z którym już w maju 2014 roku na łamach portalu Defence24.pl wystąpił gen Skrzypczak: „ND (Naczelny Dowódca) dowodzi całymi SZ. Jego sztab powinien być wydzielony ze SG WP (część). Druga część powinna stanowić zabezpieczenie funkcjonowania MON, szczególnie w aspekcie współpracy międzynarodowej oraz pozyskiwania wsparcia SZ z zasobów poza krajowych i krajowych.

DO dowodzi wojskami wydzielonymi do operacji militarnych. DG dowodzi wojskami rezerwowymi tzn. odtwarzającymi zdolność bojową, od nowa formującymi się, szkolącymi się i wsparciem logistycznym nie wydzielonym do DO. Natomiast DO i DG powinni podlegać ND[1]. 

Jak widać gen Skrzypczak, choć postuluje przywrócenie imperatywu jednoosobowego dowodzenia w SZ, to jednocześnie postuluje zachowanie podziału na DG i DO nad którymi staje ND. Jest to na pewno rozwiązanie przywracające jasność dowodzenia w SZ, ale czy podział na DO i DG ma uzasadnienie w naszych warunkach? W tej materii bardzo trafnie wypowiedział  się dr Lech Wojciechowski z Instytutu Jagiellońskiego podczas konwencji „Myśląc Polska”: Na takie rozwiązania, jak wprowadzone w reformie rozdzielenie dowództwa na generalne i operacyjne pozwolić sobie mogą USA czy też NATO, które prowadzą działania wojenne w zasadzie permanentnie, i to na całym globie, a ponadto, jak USA, posiadają tzw. głębię strategiczną, która pozwala im przygotować się do działań militarnych i wojennych. […] Tymczasem w kraju takim jak Polska, narażonym na nagłą zmianę w otoczeniu bezpieczeństwa, mnożenie dowództw jest narażaniem nas na zbyt długi proces decyzyjny w trakcie konfliktu. A tym samym na utratę czasu, który przesądzać będzie o zwycięstwie bądź klęsce.[2]

Następnie dr Wojciechowski postuluje powołanie czegoś w rodzaju Połączonego/Jednolitego Dowództwa SZ: Ze względu na rozmiar naszych sił zbrojnych, znanego potencjalnego przeciwnika, a także znany obszar, na którym najpewniej rozegrałby się ewentualny konflikt, dowodzenie wojskiem powinno zostać powierzone na czas wojny i pokoju tej samej osobie. Ta sama osoba winna również mieć wpływ na planowanie rozwoju sił zbrojnych. Czyli zamiast trzech dowództw należy powołać jedno.

Trudno się nie zgodzić z tym postulatem – nakazuje tak logika i położenie geopolityczne, co ciekawe w podobnym tonie wypowiedział się na lamach portalu Obronanarodowa.pl jeszcze w 2011 roku gen. Skrzypczak: Powinno zostać stworzone Połączone Dowództwo Rodzajów Sił Zbrojnych, gdzie Pierwszy Żołnierz będzie stał na czele tego połączonego dowództwa, a Sztab Generalny będzie miał funkcję planistyczną, a nie dowodzenie wojskami. Sztab Generalny chciałby dowodzić wojskami - nie - nie do tego powinien być powołany. Sztab Generalny ma planować obronę państwa. Wracając do Połączonego Dowództwa, miejsca jest sporo na Cytadeli, gdzie można byłoby wszystko skomasować i Dowódca Połączonego Dowództwa miałby pod sobą czterech Inspektorów Rodzajów Sił Zbrojnych, prosta sprawa.[3]

Jak widzimy, jasnym jest postulat przywrócenia jednoosobowego dowodzenia w SZ RP. Pierwsze zasadnicze pytanie, jakie rodzi się po tej krótkiej analizie, to czy przyszły Pierwszy Żołnierz – kimkolwiek by nie był - potrzebuje dwóch dowództw oraz sztabu działającego na jego rzecz. Jeśli uzna się za zasadne argumenty, które przytoczył dr Wojciechowski i miałoby powstać coś w rodzaju Połączonego Dowództwa, to nasuwa się drugie zasadnicze  pytanie - który z trzech ośrodków funkcjonujących w chwili obecnej powinien stać się czymś w rodzaju Połączonego Dowództwa.

W opcji korekty reformy systemu dowodzenia zostaje Sztab Generalny, Dowództwo Generalne RSZ oraz Dowództwo Operacyjne RSZ. Nie mam odpowiedniej wiedzy na temat obecnego funkcjonowania tych instytucji – poza obrazem medialnym -  a to za mało, aby proponować jakieś konkretne rozwiązanie. Jednak z punktu widzenia obserwatora największe obawy miałbym, gdyby taką rolę objął Sztab Generalny. Z moich obserwacji wynika, że jest instytucją najbardziej niechętną wdrażaniu w armii niezbędnych zmian, a poszczególni oficerowie funkcjonują w tej strukturze od 10 czy nawet 15 lat.

Bazując na doświadczeniach związanych z dokumentami i propozycjami przygotowywanymi przez Sztab Generalny w zakresie szkolenia rezerw, koncepcji NSR, czy tzw. minimum programowego dla organizacji pro obronnych, widzę Sztab Generalny jako głównego hamulcowego zmian w Siłach Zbrojnych. Instytucję, która nie zauważa zmiany nowych realiów ekonomicznych i społecznych, siłą rzeczy które siłą rzeczy implikują lub powinny powodować zmiany w obszarze Wojska Polskiego. Być może postulaty ograniczenia Sztabu Generalnego do roli tylko organu planistycznego – które składali zarówno generałowie Koziej i Skrzypczak - wynikały z podobnych wniosków do tych, które przytoczyłem. Jakakolwiek nie zapadłaby decyzja w kwestii Sztabu Generalnego, jest to moim zdaniem instytucja wymagająca największej reformy i kompleksowej zmiany.

Wracając do głównego wątku niniejszego artykułu, czyli umiejscowienia Dowództwa OT w systemie dowodzenia SZ RP, z racji stworzenia odrębnego rodzaju wojsk OT, jasnym jest, że przy wyborze dowolnej opcji, i tak przyszłe Dowództwo Obrony Terytorialnej powinno być bezpośrednio podporządkowane pod przyszłego Naczelnego Dowódcę/Dowódcę Połączonego Dowództwa. Pytanie, które nasuwa się przy tym dotyczy obsady personalnej tego Dowództwa. Który z obecnie służących w Siłach Zbrojnych wyższych oficerów na tyle rozumie specyfikę działania Obrony Terytorialnej oraz charakter obywatelski tej formacji, iż mógłby stanąć na jej czele?

 

Grzegorz Matyasik, Redaktor Naczelny ObronaNarodowa.pl, Prezes stowarzyszenia ObronaNarodowa.pl, Ruchu Na Rzecz Obrony Terytorialnej

 

Reklama

Komentarze

    Reklama