Reklama

Służby Mundurowe

Generałowie i admirałowie łączą siły. "Może dojść do użycia siły i niepotrzebnych ofiar"

Fot. Śląska Policja
Fot. Śląska Policja

”Dalsza eskalacja działań, podsycanie i nieodpowiedzialne zachowania polityków doprowadzi do tragicznych i nieodwracalnych konsekwencji” - piszą byli generałowie i admirałowie Wojska Polskiego, Policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej, Biura Ochrony Rządu, Służby Więziennej i służb specjalnych w apelu związanym z rozwojem sytuacji w Polsce, a przede wszystkim trwającymi od ponad tygodnia protestami. W sumie podpisało się pod nim 210 mundurowych.

Zaniepokojeni rozwojem sytuacji w Polsce generałowie i admirałowie - w rezerwie lub stanie spoczynku - podkreślają, że "czasami nadmiar emocji, niekontrolowany rozwój wydarzeń może skutkować rozlewem krwi". Jak dodają, zaostrzenie przepisów aborcyjnych wywołało sprzeciw obywateli i masowe protesty uliczne, a rozwijająca się pandemia, groźba niewydolności służby zdrowia i kryzysu gospodarczego to nie moment na wprowadzanie rozwiązań, które skutkują "ogromnym niezadowoleniem społecznym". Apel, opublikowany m.in. przez Stowarzyszenie Generałów Policji RP, skierowany jest nie tylko do władz, ale również żołnierzy, funkcjonariuszy czy uczestników protestów. Podpisani pod nim mundurowi obawiają się "sytuacji, w której ponownie na ulicach polskich miast może dojść do użycia siły i niepotrzebnych ofiar". 

Mamy prawo, aby przestrzec przed tragicznymi konsekwencjami. Nie chcemy, aby taka sytuacja powtórzyła się kiedykolwiek w Polsce.

fragment apelu generałów i admirałów Wojska Polskiego, Policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej, Biura Ochrony Rządu, Służby Więziennej i służb specjalnych

Apel zawiera cztery postulaty. Pierwszy z nich skierowany jest do rządzących, posłów i senatorów, o uwzględnienie woli większości społeczeństwa i doprowadzenia do zmiany nieakceptowanych rozwiązań. Kolejnym odbiorcą są funkcjonariusze różnych formacji oraz żołnierze. Generałowie i admirałowie apelują, by działali oni zawsze zgodnie z prawem, "pamiętając, że służą społeczeństwu", a słowa przysięgi żołnierskiej i rot ślubowań towarzyszyły im w działaniach. 

Trzeci postulat dotyczy działań podejmowanych przez organizatorów i uczestników protestów. Chodzi mianowicie o powstrzymanie się od aktów przemocy, w tym niszczenia mienia, zabytków i obiektów kultu religijnego.

Nie atakujcie policjantów, żołnierzy i funkcjonariuszy innych służb mundurowych – oni nie są waszymi wrogami.

fragment apelu generałów i admirałów Wojska Polskiego, Policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej, Biura Ochrony Rządu, Służby Więziennej i służb specjalnych

Ostatnia uwaga skierowana jest do autorytetów politycznych, moralnych i społecznych. Generałowie i admirałowie apelują, by odważnie bronili oni "wartości nadrzędnych" i przekonali decydentów do niezwłocznego przystąpili do rozmów ze wszystkimi stronami konfliktu i wypracowania kompromisu, który uspokoi nastroje społeczne. "Należy przyjąć rozwiązania akceptowane przez zdecydowaną większość społeczeństwa, chroniąc je przed dramatyzmem pandemii" - podkreślają mundurowi. 

Pod apelem podpisało się 63 generałów policji, 34 generałów PSP, 7 generałów BOR, 10 generałów służb specjalnych, 16 generałów i admirałów Straży Granicznej i 6 generałów Służby Więziennej - wszyscy w stanie spoczynku. Co więcej, znajdziemy tam również nazwiska 74 generałów i admirałów Wojska Polskiego w stanie spoczynku bądź w rezerwie. W sumie 210 osób. 

W rozmowie z Onetem gen. Adam Rapacki, prezes Stowarzyszenia Generałów Policji RP, poinformował, że pod apelem chcieli się podpisać również generałowie w służbie czynnej, ale nie zdecydowano się na to, by nie dotknęły ich "szykany". Stanowisko to mają również podzielać funkcjonariusze i żołnierze, którzy są aktualnie w służbie, a nastroje w formacjach mundurowych mają być obecnie fatalne. Generał podkreślił również, że swoje podpisy złożyli "zarówno generałowie, którzy w czasie stanu wojennego byli w opozycji demokratycznej, jak i ci, którzy wówczas bronili rządu" i mając te doświadczenia, nie chcą, aby doszło w Polsce po raz kolejny do takich zdarzeń, z jakimi mieliśmy do czynienia w latach 80. 

Stołeczni policjanci, podczas piątkowego protestu w Warszawie, zatrzymali ponad 30 osób spośród grup pseudokibiców. Policja wobec agresorów użyła m.in. granatów hukowych. Interwencje w rejonie Starego Miasta wywołały agresywne zachowania grup zamaskowanych osób, które wbiegły od strony starówki, po czym rzucili race. Protestujący zaczęli uciekać. Po chwili policji udało się opanować sytuację, a zgromadzeni ruszyli w stronę ronda Dmowskiego. Interwencja policji konieczna była również, jak informowała KSP, w rejonie ronda de Gaulle'a i Nowego Światu. Doszło tam do agresji pomiędzy dwoma grupami młodych ludzi. Jak relacjonuje policja, rzucano różnymi przedmiotami, atakowano się fizycznie, używano pirotechniki. Przy zatrzymanych policjanci zabezpieczyli różnego rodzaju pałki, w tym teleskopowe, gazy obezwładniające, dużo wyrobów pirotechnicznych. W zabezpieczaniu samego miasta, a dokładnie wskazanych budynków, jak kościoły i Sejm, policji w piątek pomagała Żandarmeria Wojskowa na mocy decyzji wydanej przez premiera Mateusza Morawieckiego.

Protesty przeciwników zaostrzania prawa aborcyjnego trwają od ponad tygodnia, kiedy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.

MR

image
Reklama

Reklama

Komentarze

    Reklama