Reklama

Legislacja

Nowa pozycja na liście środków przymusu bezpośredniego? Posłowie przyjrzą się propozycji

Fot. InfoSecurity24.pl
Fot. InfoSecurity24.pl

Do Sejmu wpłynęła petycja dotycząca zmian w ustawie o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej. Jej autor, Kamil Kubiak, proponuje rozszerzenie katalogu śpb o urządzenie przeznaczone do obezwładniania osób za pomocą dźwięku dalekiego zasięgu, a dokładnie Long Range Acoustic Device (LRAD). Czy jest szansa na to, że po 10 latach od zakupu, władze pozwolą policji na korzystanie ze sprzętu zgodnie z jego przeznaczeniem?

Według autora petycji, "LRAD jest zalecany przez program szkoleniowy Sił Policyjnych Unii Europejskiej (European Union Police Services Trainning – EUPST) jako najbezpieczniejszy i najmniej dotkliwy środek przymusu bezpośredniego używany do przywracania ładu i porządku publicznego przy zbiorowym jego zakłóceniu". Zgodnie ze zmianami, których wprowadzenie do ustawy proponuje Kamil Kubiak, urządzenia przeznaczonego do obezwładniania za pomocą dźwięku dalekiego zasięgu używa się w celu krótkotrwałego obezwładnienia osoby lub wykorzystuje się je w celu krótkotrwałego obezwładnienia zwierzęcia. Projektem zająć ma się teraz Komisja do Spraw Petycji. 

Urządzenia te, a dokładnie LRAD-500X, znajdują się już na wyposażeniu Policji - i to od 2010 roku. W praktyce, jak tłumaczył niedawno Jakub Kwiecień z Instytut Łączności, wygląda ono "jak dużych rozmiarów głośnik i jest montowane np.: na platformie bagażowej pojazdu typu Pick-Up" (w przypadku Polski jest to Mitsubishi L200). "Znane są incydenty stosowania przez służby niektórych państw na świecie, kiedy to, podobnie jak armatki wodne, były wykorzystywane podczas zamieszek do opanowania tłumu za pomocą fal dźwiękowych o wysokiej intensywności i częstotliwości, powodują efekt dyskomfortu" - przypominał Jakub Kwiecień. W Polsce jednak, od 2010 roku, nie udało się wprowadzić odpowiednich zmian w przepisach, a LRAD wykorzystywane są od lat jako systemy nagłaśniające, do wydawania komunikatów i poleceń. Co więcej, na koszt KGP (16 974 zł) przeprowadzono dezaktywację przycisku funkcji emitowania dźwięki o wysokiej częstotliwościach w sprzęcie, który trafił do polskich funkcjonariuszy. 

Innymi słowy, od 10 lat Policja korzysta z nich, jako z megafonów, za które zapłaciła 780 tys. złotych. W trakcie trwającej pandemii koronawirusa LRAD-500X  służyły m.in. do emisji komunikatów z apelem o pozostanie w domach, nie gromadzenie się i nie opuszczanie domu bez uzasadnionej potrzeby.

Spokojnie, taki był plan

Jeszcze w 2011 roku, w odpowiedzi na interpelację, ówczesny podsekretarz stanu w resorcie spraw wewnętrznych i administracji Adam Rapacki podkreślał, że "decyzja o zakupie urządzeń dźwiękowych dalekiego zasięgu podyktowana była koniecznością wyposażenia jednostek Policji w systemy techniczne umożliwiające skuteczne przekazywanie komunikatów, informacji i ostrzeżeń podczas akcji ratowniczych, zgromadzeń publicznych lub imprez masowych organizowanych w terenie". Co więcej, podkreślał wtedy, że prace nad wprowadzeniem LRAD lub innego systemu o podobnej funkcji nie są prowadzone, a LRAD-500X zakupiony i przekazany na stan wybranych oddziałów prewencji Policji ma być wykorzystywany wyłącznie w charakterze urządzeń rozgłaszających dużej mocy. 

Przypomnijmy również, że zakup sprzętu, a dokładnie sześciu takich urządzeń, był mocno krytykowany przez Najwyższą Izbę Kontroli już w 2012 roku. Oceniła ona wtedy, że Komenda Główna Policji przeprowadziła przetarg nierzetelnie (warunki przetargu były taka skonstruowane, że zwycięzca znany był już wcześniej), niegospodarnie (wartość zamówienia została przez policję znacznie zawyżona, w porównaniu z ofertą, złożoną przez firmę Delta Sp.j., która dostarczała urządzenia) i niecelowo (zakupiono urządzenia, których możliwości nie można w pełni wykorzystać).

Sprawą zainteresowała się wtedy także prokuratura. Ostatecznie jednak śledztwo zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego. 

Reklama

Komentarze

    Reklama