Reklama

Służby Specjalne

Rosja: dysydenci na liście "zagranicznych agentów"

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Ministerstwo sprawiedliwości Rosji po raz pierwszy umieściło na liście tzw. zagranicznych agentów osoby fizyczne, m.in. weterana ruchu obrony praw człowieka, 79-letniego Lwa Ponomariowa. Resort umieścił pięć osób w rejestrze dotychczas zarezerwowanym dla mediów, które wcześniej zostały uznane przez Kreml za „zagranicznych agentów”.

Zmiany tym rejestrze ministerstwo opublikowało w poniedziałek. Tym samym, w "rejestrze zagranicznych środków masowego przekazu, pełniących funkcje zagranicznego agenta" znajdują się teraz nie tylko działające w Rosji media - głównie amerykańskie, jak Radio Swoboda i Głos Ameryki, ale także osoby fizyczne. Prócz Ponomariowa, są nimi: Ludmiła Sawicka, Siergiej Markiełow, Denis Kamalagin i Daria Apachonczicz.

Sawicka i Markiełow są dziennikarzami Radia Swoboda - rosyjskiej redakcji Radia Wolna Europa/Radia Swoboda. Kamalagin jest redaktorem gazety "Pskowskaja Gubernija", która w 2014 roku jako pierwsza podała, że w Donbasie giną żołnierze stacjonującej pod Pskowem 76. gwardyjskiej dywizji powietrznodesantowej. Apachonczicz jest artystką i aktywistką społeczną z Petersburga. Ponomariow powiedział, że jest zdziwiony umieszczeniem go w rejestrze. Ocenił, że sprawę powinni zbadać prawnicy. Jak zauważył, nie jest dziennikarzem, a jedynie czasem pisze nieodpłatnie felietony dla niezależnego radia Echo Moskwy.

Wyjaśnił też, że nie zna pozostałych osób umieszczonych na liście ministerstwa sprawiedliwości. Zapowiedział także, że nie zamierza z powodu umieszczenia go w rejestrze wyjeżdżać z Rosji. Siergiej Kalagin zamierza złożyć apelację od decyzji ministerstwa sprawiedliwości. Szef "Pskowskiej Guberni" wyraził przekonanie, że decyzja jest związana z napisanymi niegdyś przez niego artykułami dla jednego z projektów Radia Swoboda, uznanego za "zagranicznego agenta" w 2017 roku. Wówczas na listę nie mogły być jeszcze wpisywane osoby fizyczne, a tylko same media.

W przeszłości za "zagranicznego agenta" uznany został, założony przez Ponomariowa, Ruch Praw Człowieka. Ponomariow jest weteranem wśród rosyjskich obrońców praw człowieka, a kierowana przez niego organizacja - jedną z najstarszych tego rodzaju w Rosji. Została założona w 1997 roku. Pod koniec 2018 roku nie wykluczał on zakończenia działalności ze względu na brak funduszy.

Obowiązująca w Rosji od 2012 roku specjalna ustawa zobowiązuje organizacje pozarządowe do rejestrowania się jako "pełniące funkcje zagranicznego agenta", jeśli korzystają one z zagranicznego wsparcia finansowego i uczestniczą w życiu politycznym Rosji. Ponadto ministerstwo sprawiedliwości może samodzielnie wpisywać organizacje na listę "zagranicznych agentów", przy czym od decyzji takiej przysługuje odwołanie.

Za niepodporządkowanie się wymogom ustawy rosyjskim organizacjom i ich szefom grożą wysokie kary pieniężne, a nawet więzienie. Organizacje uznane za "zagranicznych agentów" podlegają restrykcyjnej kontroli ze strony państwa.

W 2017 roku w Rosji przyjęto kolejną ustawę, tym razem pozwalającą na uznanie mediów za "zagranicznych agentów". Pod koniec 2019 roku pojawiły się nowe przepisy na mocy których za "agentów" mogą być uznane osoby fizyczne współpracujące z mediami wpisanymi do rejestru "zagranicznych agentów" i otrzymujące fundusze z zagranicy.

Reklama
Reklama

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama