Reklama

Służby Mundurowe

Zadyma na meczu w Poznaniu. Szef MSWiA spotkał się z Komendantem Głównym Policji

<p><g class="gr_ gr_8 gr-alert gr_spell gr_inline_cards gr_run_anim ContextualSpelling ins-del multiReplace" id="8" data-gr-id="8">Fot</g>. Policja </p>

Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Joachim Brudziński spotkał się z nadinsp. Jarosławem Szymczykiem, Komendantem Głównym Policji, w związku z wydarzeniami, do których doszło podczas wczorajszego meczu piłkarskiego na stadionie Lecha w Poznaniu. Jednocześnie szef MSWiA polecił wiceministrowi Jarosławowi Zielińskiemu, przewodniczącemu Rady Bezpieczeństwa Imprez Sportowych, zwołanie posiedzenia Rady w celu omówienia sytuacji do której doszło podczas wczorajszego meczu Lecha Poznań i Legii Warszawa.

Decydujący o mistrzostwie Polski w piłkę nożną mecz, z powodu zamieszek, został przerwany w 77. minucie przy stanie 2:0 dla gości. Krótko po zdobyciu przez Legię drugiego gola z trybuny zajmowanej przez najbardziej zagorzałych fanów Lecha Poznań na murawę poleciały race. Sędzia spotkania Daniel Stefański przerwał zawody, a piłkarze w pośpiechu opuścili murawę. Pseudokibice zaczęli napierać na ogrodzenie i po chwili kilkudziesięciu z nich pojawiło się na boisku. Błyskawicznie do akcji wkroczyło ok. 200 policjantów, którzy usunęli chuliganów i opanowali napiętą sytuację, tak aby nie doszło do jej eskalacji.

Działania funkcjonariuszy Policji podczas wczorajszego meczu wynikały z przepisów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych i były adekwatne do zaistniałej sytuacji. W tego rodzaju wydarzeniach sportowych Policja podejmuje działania dopiero na wyraźną prośbę organizatora imprezy masowej. Tym samym to organizator odpowiedzialny jest za zapewnienie bezpieczeństwa osobom oraz ochronę porządku publicznego.

Obecnie policjanci z Poznania podejmują czynności operacyjno-rozpoznawcze i analizują nagrania z monitoringu na stadionie w celu identyfikacji osób, które wczoraj podczas meczu pomiędzy Lechem Poznań i Legią Warszawa rzucały środki pirotechniczne oraz wbiegły na murawę stadionu.

W ramach swoich kompetencji działania podejmuje także wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann, który na dziś zwołał posiedzenie Wojewódzkiego Zespołu Interdyscyplinarnego ds. Bezpieczeństwa Imprez Masowych. Na bieżąco o działaniach podejmowanych przez funkcjonariuszy wielkopolskiej Policji informuje rzecznik prasowy KWP w Poznaniu mł. insp. Andrzej Borowiak.

Jak zauważa dr Jacek Raubo, przykład wydarzeń w Poznaniu pozwala zadać kolejne pytania o skuteczność weryfikacji osób, wchodzących na najważniejsze wydarzenia sportowe w kraju. Szczególnie, że wraz z budową nowoczesnych stadionów piłkarskich zaistniało niejako przekonanie, iż elementy niebezpieczne (starcia pseudokibiców, groźne dla ludzi i mienia oprawy pirotechniczne, wtargnięcia na murawę, etc.) w trakcie spotkań piłkarskich miały zostać wyeliminowane, a przynajmniej ograniczone do rzadkiego minimum, szczególnie w najwyższych klasach rozgrywkowych.

Niestety tutaj, w co by nie mówić, jednym z najważniejszych spotkań ekstraklasowych, które de facto decydowało o mistrzostwie oraz reprezentowaniu Polski w eliminacjach Ligi Mistrzów, nie tylko doszło do zastosowania bardzo dużej ilości materiałów pirotechnicznych, ale także jeszcze bardziej groźnego wtargnięcia osób postronnych na murawę stadionu. Można jedynie cieszyć się, że wezwanym funkcjonariuszom policji udało się ograniczyć zaistniałe niebezpieczeństwo i przede wszystkim pozwolić osobom spokojnie uczestniczącym w meczu piłkarskim opuścić obiekt bez narażania ich na zagrożenie.

dr Jacek Raubo, UAM w Poznaniu

Jak mówi Raubo, "samo spotkanie, chcąc czy nie chcąc, zostało zakończone przedwcześnie, co tym samym już stanowi olbrzymi minus dla oceny bezpieczeństwa wydarzenia". Dodaje też, że "na tym etapie dyskusji, nie należy jedynie skupiać się na problemie w sposób jednostkowy, obejmujący tylko i wyłącznie analizę stanu bezpieczeństwa meczu Lech Poznań – Legia Warszawa, bo trzeba też przypomnieć sobie chociażby finał Pucharu Polski, itp. zdarzenia w ostatnim czasie. Tym samym w okresie przerwy pomiędzy rozgrywkami należałoby zbudować szerszą dyskusję o możliwości zastosowania, bardziej kosztownych, ale jednocześnie bardziej zaawansowanych technicznie systemów kontrolnych".

Na przykład na tzw. kołowrotkach lub w przypadku sprawdzenia indywidualnego, wchodzących na stadiony, zmniejszyć można prawdopodobieństwo przeniknięcia osób z materiałami niebezpiecznymi (szczególnie pirotechnicznymi). Szkoda tylko, że tego rodzaju wydarzenia jak w Poznaniu przypominają raczej o niechlubnej historii w kontekście polskich stadionów, a nie o podążaniu w kierunku standardów najlepszych lig Europy. Oddalając równocześnie m.in. debatę o „bezpiecznej pirotechnice”, a skupiając uwagę w znacznym stopniu na jej wykrywaniu.

dr Jacek Raubo, UAM w Poznaniu

Niestety, takie zdarzenia, zdaniem eksperta, to coś więcej niż tylko polska sprawa bezpieczeństwa wewnętrznego. "Zadymy" mają bowiem, jego zdaniem, także negatywny wpływ na ocenę bezpieczeństwa wydarzeń sportowych w skali europejskiej i światowej. Dlatego, może się to przekładać np. na późniejszą efektywność w organizacji chociażby spotkań towarzyskich. "Trzeba zadać pytanie, kto chciałby ryzykować zdrowie swoich piłkarzy i kibiców przyjeżdżając na mecze do miast, gdzie w tak kluczowych spotkaniach dochodzi do tzw. zadym - pyta Raubo.

Co więcej, może to niestety odbić się na zwykłych, oddanych kibicach, którzy z przysłowiowymi burdami nie mają nic wspólnego. Dlatego, że może za chwilę to również oni będą dłużej stali w kolejkach do sprawdzenia. Tym samym będą proszeni o przybycie na stadion zdecydowanie wcześniej niż to ma miejsce teraz. Wątpię jednak, aby dokonało się coś w rodzaju wprowadzenia maksymalnego „systemu lotniskowego”, gdzie osoby muszą przejść bardzo skomplikowany proces sprawdzenia nim wejdą do strefy chronionej. Raz w związku z kosztami, dwa w związku z czasem, a trzy dlatego, że opinia publiczna dość szybko przechodzi do porządku dziennego w tego rodzaju kwestiach.

dr Jacek Raubo, UAM w Poznaniu

Raubo, zasatnawia się też na ile skuteczne są zainstalowane na tego typu obiektach systemy monitoringu wizyjnego? "Kamery CCTV są bowiem od dłuższego czasu czymś w rodzaju naturalnej scenerii meczy piłkarskich, a nawet można mieć wrażenie, że jest ich coraz więcej z sezonu na sezon. Jednakże na ile pozwalają one na szybkie wyłuskiwanie elementów ryzyka w trakcie meczy, a także jak bardzo pomagają zatrzymać prowodyrów oraz uczestników zajść po zdarzeniu?"

Podsumowując, zdaniem dr Jacka Raubo, "można domniemywać, że kolejne zadymy zwiększą również presję na organizatorów, aby ci wykorzystywali już nie tyle czulsze i bardziej dokładne kamery CCTV, ale też lepsze systemy analityczne, pozwalające efektywniej wykrywać najbardziej agresywnych pseudokibiców, a także obserwować swoiste anomalie w ich zachowaniu, poprzedzające wystąpienie groźnych zdarzeń, jak wtargnięcie na murawę. Tak czy inaczej, niedawno w tym samym Poznaniu odbywały się targi zabezpieczeń, a dziś być może jesteśmy coraz bliżej wprowadzania nowinek technologicznych tam prezentowanych i to właśnie na najważniejsze areny sportowe w Polsce."

MSWiA/PAP

Reklama

Komentarze

    Reklama

    Najnowsze