Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Czy w sytuacji kryzysowej czeka nas paraliż?

Autor. Robert Suchy/InfoSecurity24.pl

Czy Polacy wiedzieliby, jak się zachować w sytuacji kryzysowej, czy by ich sparaliżowało? - zastanawiał się Michał Kuczmierowski, prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych podczas I Kongresu Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej - ODPORNOŚĆ 2023. Chyba nie ma wielu osób, które udzieliłyby na to pytanie korzystniej dla stanu polskiej odporności odpowiedzi. Co w takim razie należy zrobić w najbliższych miesiącach, by ten stan jak najszybciej zmienić i jakie lekcje polskie służby i instytucje wyniosły z agresji Rosji na Ukrainę?

Reklama

Czy Strategia Bezpieczeństwa Narodowego z 2020 roku to narzędzie, które rzeczywiście przygotowało Polskę do tej rzeczywistości, z którą mierzy się obecnie? Według Jacka Siewiery, Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego - uczestniczącego w panelu "Odporność państwa i społeczeństwa podstawą ich przetrwania" - moglibyśmy tak ocenić sytuację, gdyby dokument ten miał miał moc wykonawczą i to, co jest w nim zapisane automatycznie obligowało i stanowiło prawo, a to regulowałoby zadania, obowiązki i strumień finansowania. Niestety, jak podkreślił, SBN takiej mocy sprawczej nie ma, więc przygotował Polskę jedynie w zakresie właściwej identyfikacji zagrożeń, zrozumienia wyzwań i nazwania tych obszarów, które wymagają jakiegoś wysiłku ze strony państwa. Z drugiej strony, Strategia jest - jak zaznaczył - dokumentem zdumiewająco aktualnym, i to pomimo liczby kryzysów, których doświadczyliśmy od czasu jej powstania. Innymi słowy, SBN przetrwała próbę, ale niesie za sobą szereg postanowień, które trzeba wdrożyć. A kluczem do tego - podkreśla szef BBN - jest konsensus wokół tych postanowień i takie prowadzenie spraw państwa, by bez względu na zmiany polityczne, pewne założenia krytyczne dla bezpieczeństwa Polski były kontynuowane przez kolejne dekady.

Reklama

Odzwierciedlenia w legislacji nie znalazły m.in. zapisy SBN dotyczące ochrony ludności. Prace nad ustawą nadal trwają, więc obszar ten pozostaje nadal nieuregulowany. I choć projekt, o którym mówi Jacek Siewiera, przygotowany przez resort spraw wewnętrznych i administracji, budzi sporo kontrowersji, to trzeba w tym temacie osiągnąć konsensus, by "uzyskać właściwy efekt w zakresie ochrony ludności". Dokument ma mieć również, według szef BBN, pewną fundamentalną zaletę. Tworzy bowiem fundusz, przypisujący określone środki państwa na realizację zadań związanych ochroną ludności.

Czytaj też

Według pułkownika Konrada Korpowskiego, Dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, można stwierdzić, że nawet 60 czy 70 proc. Strategii Bezpieczeństwa Narodowego zachowuje aktualność i przeszła próbę czasu. Zawiera bowiem elementy dotyczącą hybrydowości zagrożeń, testowania całego systemu zdrowia, ukierunkowanie - w zakresie międzynarodowym - na Finlandię i Szwecję czy dbania o integralność Ukrainy.

Reklama

Dla Wojsk Obrony Terytorialnej kluczowym słowem w temacie przygotowania jest "powszechność", która - według pułkownika Tomasza Artemiaka, szefa Zarządu Operacyjnego T-3 dowództwa WOT, ma być w tym rodzaju sił zbrojnych wszechobecna. Odporności żołnierze WOT mają być uczeni od pierwszych dni - zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i grupowym. Mają być oni, co więcej, w swoich środowiskach ambasadorami tego, że na kryzys należy być przygotowanym. Wojska Obrony Terytorialnej, jak zapewnił pułkownik podczas kongresu ODPORNOŚĆ 2023, od początku swojego istnienia miały działać z przeświadczeniem, że to społeczeństwo powinno bronić, być gotowe do neutralizacji różnego rodzaju "zakłóceń". WOT miał spełnić swoją rolę zarówno w trakcie pandemii, jak i podczas kryzysu migracyjnego na granicy z Białorusią. W tym zakresie Strategia Bezpieczeństwa Narodowego ma być doskonałym tłem by tę powszechność budować - podkreślał pułkownik Artemiak. Co ważne jednak, a co pułkownik podkreśli w trakcie dyskusji: WOT nie zastąpi obrony cywilnej i obrona cywilna musi na pewno powstać.

A co SBN zmienił w myśleniu o tym, jak budować rezerwy strategiczne? Według Michała Kuczmierowskiego, Prezesa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, rezerwy mają "kupić czas", który pozwoli - w sytuacji kryzysu - podjąć odpowiednie działania, kroki, nie są bowiem na co dzień utrzymywany na takim poziomie, by w sytuacji zagrożenia "mieć pod ręką jedzenie dla wszystkich Polaków na dwa miesiące". Zagwarantował jednocześnie, że w sytuacji kryzysu wszystkiego będzie za mało, a zwłaszcza tych rzeczy, które będą potrzebne. Dodał również, że choć budżet RARS wzrósł niedawno aż 10-krotnie, to m.in. sytuacja w Ukrainie doprowadziła do tego, że koszty stały się nieporównywalnie większe. A rezerwy, jak podkreślił Kuczmierowski, mają to do siebie, że szybko się kończą. Dlatego ważne ma być elastyczne działanie, jeśli chodzi o zakupy, system zarządzania nimi i dostawami, ale także - w kolejnym już kroku - ważna jest umiejętność odtworzenia łańcuchów dostaw.

Ukraińska lekcja

Dla polskiej odporności kluczowe są obecnie, niewątpliwie, lekcje płynące z Ukrainy. A te, jak zapewniał podczas rozmowy Jacek Siewiera, płynąć mają nieustająco. Podkreślił, że to sytuacja miast w wypadku wystąpienia kryzysu, wymaga głębokiej refleksji, m.in. na tym, jak zapewnić - z jednej strony - dostawę zasobów bezpośrednio do aglomeracji, a także - z drugiej strony - jak zapewnić ludności możliwość ewakuacji, opuszczenia jej. Jako taki praktyczny przykład jednej z ukraiński lekcji, szef BBB podał stawianie umocowań na drogach czy aplikacje, ostrzegające przed nalotami, zainstalowane na telefonach obywateli Ukrainy.

Pułkownik Artemiak zauważył, że pierwszy i nadrzędny wniosek, który płynie zza wschodniej granicy Polski jest taki, że obrona Ukrainy jest powszechna. I to taka obrona jest kluczem do ochrony granic i obrony suwerenności. Pułkownik Korpowski dodał, że nie widać tam czegoś, co polskiemu systemowi zarzuca się regularnie, czyli resortowości. Takie wnioski Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysunęło w ramach opracowywania dokumentu dotyczącego odporności Ukrainy, badanej za pomocą natowskiej metodologii. Obraz, który w ramach tego działania zaczął się wysuwać, relacjonował szef RCB pod czas kongresu ODPORNOŚĆ 2023, to fakt, że odporność wschodniego sąsiada Polski jest zdolna do decentralizacji w podejmowaniu istotnych dla bezpieczeństwa decyzji, schodzi ona wtedy "w dół". Zwrócono również uwagę na bliską współpracę cywilno-wojskową, także na tym najniższym poziomie.

Czytaj też

A co wydarzenia na Ukrainie zmieniły w działaniu polskiej Policji? Według nadinspektora Romana Kustera, zastępcy Komendanta Głównego Policji, w pierwszych dniach obrony miała miejsce powszechność obrony, ale nie oznacza to, że grupy przestępcze próżnują przy okazji zbrojąc się. Jak relacjonuje, już po paru dniach dniach pojawiły się tam grupy działające jak hieny, dokonując kradzieży i rozbojów. Na masową skalę odbywał się też handel paliwami, a był to oczywiście towar strategiczny. To są niewątpliwie wyzwania dla każdej policji, gdyby doszło do takiej eskalacji, jak na terenie Ukrainy - podkreślał nadinsp. Kuster.

Zastępca komendanta głównego Policji zwrócił również uwagę na to, że warto zweryfikować polskie zasoby, jakimi dysponujemy, czego uczy pomoc, jakiej ukraińskim służbom udzieliły te polskie. Na Ukrainę trafiły przecież m.in. setki kamizelek kuloodpornych. Czy my - jako służby - jesteśmy przygotowani na duży kryzys? - pytał. Kolejny interesujący element, na który zwrócił uwagę nadinspektor, to niedocenienie roli SUFO, czyli specjalistycznych uzbrojonych formacji ochronnych. Policja, od wybuchu konfliktu w Ukrainie, zajęła się weryfikacją, z administratorami infrastruktury krytycznej, ich planów ochrony. Ma to Polsce zapewnić bezpieczeństwo wewnętrzne, płynność kilkuset obiektów. To właśnie one są szczególnie narażone, co widać po wydarzeniach w Ukrainie. Według nadinsp. Kustera, weryfikacji zabezpieczeń tych obiektów powinna zostać podniesiona do najwyższej rangi.

Wątpliwości co do tego, że budowanie polskiej odporności trzeba zacząć od zaraz, wątpliwości nie ma nikt. Ale na czym trzeba skupić się przez najbliższych 12 miesięcy? Według panelistów, to przypisanie zadań ochrony ludności do konkretnej instytucji, przypisanie finansowania do zadań ochrony ludności z budżetu państwa i edukacja.

Czy Polacy wiedzieliby, jak się zachować w sytuacji kryzysowej, czy by ich sparaliżowało? Jak zachowaliby się, gdyby zawyły syreny alarmowe? - pytał na koniec dyskusji prezes Michał Kuczmierowski, zainspirowany ukraińską aplikacją informującą o nalocie, zainstalowaną na jego telefonie, która w trakcie godzinnego panelu miała aż 10-krotnie wysłać ostrzeżenie.

Czytaj też

I Kongres Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej - ODPORNOŚĆ 2023 to pierwsza w Polsce konferencja poświęcona zagadnieniom dotyczącym kompleksowego działania, zarówno struktur państwa jak i obywateli. Wydarzenie stanowi doskonałą okazję do wymiany doświadczeń przez specjalistów, przedstawicieli samorządu, świata polityki, nauki, służb mundurowych i wojska.

Reklama

Komentarze (9)

  1. andbro

    Jedyne co jest odporne, to nasz rząd. Ma samoloty do natychmiastowej ewakuacji

  2. Z firmy

    A przecież mówimy o ODPORNOŚCI całego Państwa, a na nie składa się odporność 2477 gmin...które na poziomie podstawowym mają ją zapewnić. Zatem zejdźmy na ziemię z tymi oderwanymi od realiów koncepcjami, choćby lansowanej w strategiach bezpieczeństwa narodowego, Obrony Totalnej, podpatrzonej w Finlandii, które chce się wdrożyć - ale tylko formalnie i papierowo - w Polsce, zapominając, że za słowami muszą iść czyny - czytaj ŚRODKI=PIENIĄDZE. Obecnie przecież zadania związane z obronnością, OC i ZK, realizowane przez JST są finansowane ze środków własnych samorządów. A starostowie, prezydencji, burmistrzowie i wójtowie doskonale wiedzą, że pieniądze przeznaczone na zakupy agregatów prądotwórczych, remonty schronów, czy doposażanie magazynów przeciwpowodziowych w łóżka polowe, koce, termosy, lampy, czy kuchnie polowe, nie dadzą im głosów wyborców :-)

  3. Z firmy

    Do tego tajemnicą poliszynela jest to, że część gmin, zwłaszcza tych mniejszych, nie posiada pracowników odpowiedzialnych za OC/ZK zatrudnionych na cały etat! W praktyce wygląda to tak, że pracują oni po 3-4 dni w tygodniu, w pozostałe dni zarządzanie kryzysowe w tych gminach nie istnieje. Co jest wręcz nie do uwierzenia w obecnych czasach, część z tych pracowników nie posiada nawet służbowych telefonów komórkowych! Dlaczego? Bo jak powszechnie wiadomo sytuacje kryzysowe mogą zdarzyć się tylko od poniedziałku do piątku (w dni robocze) i tylko w czasie godzin pracy urzędu, czyli do godziny 16…wówczas, gdy ów pracownik będzie czekał na to wystąpienie takiego zdarzenia przy swoim biurku!

  4. Z firmy

    Na dzisiaj wiele polskich powiatów i gmin nie posiada w praktyce żadnych zasobów sprzętu i środków do działań związanych z wystąpieniem sytuacji kryzysowych, o zagrożeniu stanem W nie wspominając. Mają za to plany…całe ich szafy! A w nich opisują, jak to w sytuacji, gdy będzie się „palić i walić”, oni będą przygotowywać zarządzenia i uchwały o uruchomieniu rezerwy kryzysowej, potem je głosować, dalej robić formalne rozpoznania cenowe i szukać oferentów, którzy zaproponują im wówczas najlepsze ceny na usługi udzielenia pomocy… Zgodnie z tymi planami, na papierze, zapewne wszystko to im się uda zrobić...

  5. Z firmy

    Tylko, czy samorządy mając formalnie nawet takie zaskórniaki na 'trudny czas', będą wówczas w stanie od ręki kupić to, co wtedy jest np. niezbędne do usuwania skutków zdarzenia kryzysowego? Jak w czasie W będzie dostępność, ale i cena, potrzebnego asortymentu sprzętu? Nie musimy wcale szukać odpowiedzi na Ukrainie. Wystarczy, że przypomnimy sobie jak było na początku pandemii z zakupem najpierw płynu do dezynfekcji, potem maseczek, niech do wyobraźni przemówią nam także obrazy gigantycznych kolejek na stacjach benzynowych, gdy pojawiła się plotka, że zabraknie paliwa. W minionym roku nie można było przecież kupić łóżek polowych, bo w całej Polsce wykupiono je na potrzeby zakwaterowania uchodźców. Z dostępnością solidnych agregatów prądotwórczych jest tak do dzisiaj, bo większość pojechała na Ukrainę. Zatem nawet środki na bankowych kontach miast i gmin niewiele pomogą, gdy potrzebne jest coś na tu i teraz!

  6. Z firmy

    Oczywiście we wszystkich tych budżetach, zgodnie z ustawowym obowiązkiem, znajduje się pozycja pod nazwą „Rezerwa celowa na zarządzanie kryzysowe”, wynosząca w zależności od zamożności gmin od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych. Niestety w praktyce to są martwe pieniądze, z roku na rok tylko przepisywane i wykazywane w budżetach, których w normalnych warunkach nie można użyć i wydać. De facto są to więc tylko księgowe pozycje w budżetach, nie wpływające w najmniejszy nawet sposób na przygotowanie gmin do radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych!

  7. Z firmy

    Analogiczna część jednostek, czyli kolejne jakieś 30% nie przeznacza na cele OC i ZK wręcz ŻADNYCH ŚRODKÓW. Tak, Żadnych. Dla niedowiarków proszę to sprawdzić w budżetach miast, gmin, które publikowane są na ich stronach internetowych w BIP /część Wydatki, rozdział 754/ owe kwoty.... No i jest jeszcze ostatnia, pewnie podobnej wielkości część JST, gdzie rzeczywiście próbuje się coś robić, przeznaczając rzeczywiste pieniądze na realne działania. Swoją drogą wynika to zazwyczaj z tego, że dany włodarz powiatu, miasta, czy gminy "czuję" tę tematykę, często wywodząc się z "mundurówki", bądź ma jakiegoś pracownika-fanatyka, który bardzo angażuje się w swoją pracę, traktując ją niemal jak misję i niejako wymusza na szefie alokowanie środków na kwestie OC/ZK.

  8. Z firmy

    Aby przygotować ową ODPORNOŚĆ państwa, w wymiarze cywilnym, należy poza kwestiami analityczno-planistycznymi zacząć wreszcie wykonywać rzeczywiste działania. Czytając wypowiedzi wszelkiego rodzaje ekspertów-teoretyków, którzy z perspektywy Warszawy oceniają stan przygotowania Państwa na czas kryzysu, czy czas W, odnosi się nieodparte wrażenie, że ludzie ci oderwani są od realiów. A wystarczy tylko spojrzeć na kwoty wydatków, jakie w swoich budżetach przeznaczają JST /powiaty, miasta i gminy/ na kwestie związane z obroną cywilną, obronnością i zarządzaniem kryzysowym. Te kwoty nawet laikowi w sekundę otworzą oczy, dając prawdziwy obraz sytuacji. Myślę, że śmiało można powiedzieć, że jakieś 30% tych jednostek wydaje rocznie sumy opiewające raptem na kilka tysięcy złotych. Często są to wyodrębnione księgowo sumy, które włodarze JST przeznaczają na utrzymanie biur, pracowników OC i ZK, koszty ich telefonów, papieru do drukarki.

  9. Z firmy

    Konflikt w Ukrainie, pomijając kwestie przygotowania stricte militarnego, pozostającego w gestii MON i SZ RP, winien być ostatnim dzwonkiem ostrzegawczym dla decydentów na wszelkich poziomach administracji cywilnej /rządowej i samorządowej/. A minął już rok i nie widać w tej materii jakiegokolwiek przełomu. Nie pojawiają się nowe regulacje prawne, będące reakcją na zaistniałą w wyniku rosyjskiej agresji sytuację w architekturze bezpieczeństwa w naszym rejonie. Na horyzoncie są wybory i one de facto kreują istotne z punktu widzenia wyborczego sukcesu tematy, jakie są dzisiaj i będą jutro na agendzie. Nie ma tam bezpieczeństwa i podnoszenia odporności państwa na czas W.

Reklama